środa, 2 marca 2016

Strach przed porodem



Poród naturalny (siłami natury) kojarzony jest przede wszystkim z ogromnym bólem, ciężkim do opowiedzenia, czy opisania. Jednak wiąże się z nim wiele innych przeżyć i odczuć, dzięki czemu kobieta jest w stanie wytrzymać te ciężkie chwile i walczyć do samego końca – pięknego końca – wydania na świat swojego wyczekiwanego potomka.

Opowieści strasznej treści..



Kobieta w ciąży ma możliwość wysłuchać opowieści o różnego rodzaju przejściach podczas porodu wśród osób z najbliższego jej otoczenia. Zazwyczaj są to nie miłe wspomnienia, a to wprowadza nerwową, pełną strachu i obaw atmosferę.

Stworzone, by rodzić



W moim przypadku było inaczej… Nie sugerowałam się niczyimi opowieściami, nie czytałam nic na temat porodów, poza kwestiami związanymi z samym przygotowaniem się do niego (potrzebne rzeczy itp.).
Najważniejsze dla mnie zdanie, które sobie i wszystkim powtarzałam to, że wiem, że łatwo nie będzie, ale po to jesteśmy tak stworzone, żeby sobie poradzić i większość kobiet na świecie musiała przez to przejść..
Wiedziałam, że będzie bolało, ale nie znałam tego rodzaju bólu i przez to też byłam do końca nieświadoma co mnie czeka.

Jeśli wiara czyni cuda, trzeba wierzyć, że się uda



Najważniejsze według mnie, to pozytywne nastawienie i w moim przypadku… modlitwa… Od 4 miesiąca ciąży , raz w miesiącu w pierwszą sobotę chodziłam na mszę poranną w intencji matek oczekujących dziecka, a codziennie wieczorem modliłam się do św. Ignacego Loyoli – patrona kobiet w ciąży i rodzących. 

Wydaje mi się, że właśnie dzięki tym dwóm czynnikom : dobremu nastawieniu i wierze, mój poród był szybki (3 h 20min), choć niezbyt łatwy, bo miałam bóle krzyżowe – ten gorszy rodzaj bóli porodowych. 

Pod koniec, przed ostatnią fazą porodu już nie miałam sił i ból był tak silny, że miałam zamiar prosić o znieczulenie, jednak po badaniu przez położną okazało się, że już wszystko gotowe i po 15 minutach trzymałam w objęciach moją malutką Juleczkę;)

Mężczyzna zuch!



Bardzo dużym wsparciem dla mnie była obecność mojego mężusia, który dzielnie przy mnie czuwał. Od początku był nastawiony, że chce iść ze mną do porodu. Ja miałam wiele obaw z tym związanych, zwłaszcza takich, że będę się dodatkowo nim denerwować, że odpłynie na porodówce. 
Teraz jednak nie wyobrażam sobie, żeby go tam miało nie być, tym bardziej, że w naszym przypadku nie było jakichś strasznych scen. Jak mężczyzna jest odporny na widok krwi, która jest liczona chyba w hektolitrach przy porodzie, to na pewno sobie świetnie poradzi w tych ważnych chwilach dla obojga rodziców.




Jak wspominamy poród i funkcję mężusia to było nalanie wody do wanny w której spędziłam sporo czasu i włączanie hydromasażu w czasie moich skurczy, ale to tylko powierzchowne jego zadania. Najważniejsza była jego obecność i wsparcie!! Chyba dzięki temu przetrwałam to wszystko bez znieczulenia.

Dlatego jak ktoś z moich znajomych będzie miał kiedyś wątpliwości przed porodem rodzinnym, to powiem, że jeśli tylko mężczyzna nie boi się widoku krwi, to nie ma się nawet nad czym zastanawiać. Polecam to każdemu.


M&M


2 komentarze:

  1. Ja miałam dwa cc, choć nastawiałam się na poród naturalny. Pamiętam jak rodziłam córkę mój mąż był na sal przed cc bardzo mi pomogła jego obecność, nie czułam się sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, najważniejsze w tym wszystkim to czuć obecność najbliższej osoby, to dodaje sił!

      Usuń