wtorek, 31 maja 2016

Dieta matki karmiącej


Temat rzeka… A właściwie dwa sprzeczne sobie schematy. Jeden, że takowa istnieje i trzeba zwracać uwagę na każdy kęs, jaki wkładamy do ust, a drugi, że nie należy się niczym przejmować i jeść wszystko, na co tylko mamy ochotę, bo przecież mleko nie tworzy się z jedzenia.


Jak wpiszemy w google hasło „dieta matki karmiącej” to wyskakuje kilkaset tysięcy wyników. Wśród nich można znaleźć sporo przydatnych kwestii, ale żeby je znaleźć to trzeba zadać sobie pytanie: co tak naprawdę rozumiem pod tym tematem i jakich informacji potrzebuję?

Jak to było u nas….



U nas na początku były problemy z Julki brzuszkiem (prawdopodobnie, bo przecież do tej pory nam tego nie powiedziała…), co objawiało się dość częstym popłakiwaniem w ciągu dnia, w nocy na szczęście problem odchodził w zapomnienie. 

Pediatra stwierdziła, że do 3 miesiąca są takie problemy możliwe i dość często się zdarzają. Tłumaczyła to tym, że maleńki żołądek dziecka musi się przyzwyczaić do mleczka. Robiliśmy też USG jamy brzusznej, żeby sprawdzić, czy wszystko jest tam w porządku, czy może w czymś tkwi problem, ale, na szczęście, wszystko wyszło w porządku!

Z tego też względu baaardzo pilnowałam się z tym, co jadłam. Przez te pierwsze 3 miesiące jadłam praktycznie jedno i to samo… Kurczak gotowany, ziemniaki, marchewka gotowana, rosół drobiowy, ryż z jabłkami i tym podobne lekkostrawne rzeczy – tak wyglądała moja dieta… No cóż, szału większego nie było, ale czego się nie robi dla dobra Maluszka. Chciałam karmić jak najdłużej więc musiałam tego pilnować, bo jakbym jej zaszkodziła czymś z mojego jedzenia to konieczne byłoby podanie mm, a tego starałam się unikać.






Po tych 3 miesiącach, jak problemy zaczęły zanikać, zaczęłam wprowadzać coraz więcej potraw do mojego menu i do końca kp (do 8 miesiąca) nie pojawiły się żadne, związane z moim odżywianiem problemy brzuszkowe.

Był tego jeszcze jeden (oprócz korzyści dla Maluszka) plus – baardzo szybko wróciłam do swojej wagi sprzed ciąży. Taka dietka w połączeniu z codziennymi spacerami i piciem hektolitrów wody pozwoliła mi zmieścić się do ubrań, w które wchodziłam 10 miesięcy wstecz, a co za tym idzie bardzo dobrze wpłynęła na moje ogólne samopoczucie.



Podsumowując moje wywody… uważam, że to każda kobieta, obserwując swojego Maluszka powinna zdecydować, jak podejdzie do diety. 

Najważniejsze to zdrowe odżywianie, bogate w wszelkie witaminki i minerały, bo karmiąc pozbywamy się ich sporo z organizmu, a to może prowadzić bardzo szybko do anemii...



M&M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz