Temat rzeka… A
właściwie dwa sprzeczne sobie schematy. Jeden, że takowa istnieje
i trzeba zwracać uwagę na każdy kęs, jaki wkładamy do ust, a
drugi, że nie należy się niczym przejmować i jeść wszystko, na
co tylko mamy ochotę, bo przecież mleko nie tworzy się z jedzenia.
Jak wpiszemy w
google hasło „dieta matki karmiącej” to wyskakuje kilkaset
tysięcy wyników. Wśród nich można znaleźć sporo przydatnych
kwestii, ale żeby je znaleźć to trzeba zadać sobie pytanie: co
tak naprawdę rozumiem pod tym tematem i jakich informacji
potrzebuję?
Jak to było u nas….
U nas na początku
były problemy z Julki brzuszkiem (prawdopodobnie, bo przecież do
tej pory nam tego nie powiedziała…), co objawiało się dość
częstym popłakiwaniem w ciągu dnia, w nocy na szczęście problem
odchodził w zapomnienie.
Pediatra stwierdziła, że do 3 miesiąca
są takie problemy możliwe i dość często się zdarzają.
Tłumaczyła to tym, że maleńki żołądek dziecka musi się
przyzwyczaić do mleczka. Robiliśmy też USG jamy brzusznej, żeby
sprawdzić, czy wszystko jest tam w porządku, czy może w czymś
tkwi problem, ale, na szczęście, wszystko wyszło w porządku!
Z tego też względu
baaardzo pilnowałam się z tym, co jadłam. Przez te pierwsze 3
miesiące jadłam praktycznie jedno i to samo… Kurczak gotowany,
ziemniaki, marchewka gotowana, rosół drobiowy, ryż z jabłkami i
tym podobne lekkostrawne rzeczy – tak wyglądała moja dieta… No
cóż, szału większego nie było, ale czego się nie robi dla dobra
Maluszka. Chciałam karmić jak najdłużej więc musiałam tego
pilnować, bo jakbym jej zaszkodziła czymś z mojego jedzenia to
konieczne byłoby podanie mm, a tego starałam się unikać.
Po tych 3
miesiącach, jak problemy zaczęły zanikać, zaczęłam wprowadzać
coraz więcej potraw do mojego menu i do końca kp (do 8 miesiąca)
nie pojawiły się żadne, związane z moim odżywianiem problemy
brzuszkowe.
Był tego jeszcze
jeden (oprócz korzyści dla Maluszka) plus – baardzo szybko
wróciłam do swojej wagi sprzed ciąży. Taka dietka w połączeniu
z codziennymi spacerami i piciem hektolitrów wody pozwoliła mi zmieścić się do ubrań, w
które wchodziłam 10 miesięcy wstecz, a co za tym idzie bardzo
dobrze wpłynęła na moje ogólne samopoczucie.
Podsumowując moje
wywody… uważam, że to każda kobieta, obserwując swojego
Maluszka powinna zdecydować, jak podejdzie do diety.
Najważniejsze
to zdrowe odżywianie, bogate w wszelkie witaminki i minerały, bo
karmiąc pozbywamy się ich sporo z organizmu, a to może prowadzić
bardzo szybko do anemii...
M&M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz